9 września 2011

Gotowanie i mój pierwszy chleb

Lubię gotowa i piec, próbować nowe przepisy i nawet jak coś nie wyjdzie to się nie przejmuję, bo przecież następnym razem będzie lepiej :) Pamiętam jak w wakacje po 7 klasie podstawówki zaczęłam swoją przygodę z gotowaniem, ale już takim większym. Zupy, drugie dania, ciasta, przepisy z gazety... Raz wyszło raz nie, rodziny nie otrułam.... hehehe :) Telefon też się przydał, bo jak czegoś nie rozumiałam w przepisie, albo nie wiedziałam czy dobrze robię dzwoniłam do Mamy albo Babci Marysi. One zawsze doradziły i wytłumaczyły.  Babcia była szefową kuchni na stołówce w internacie szkolnym więc znała się na rzeczy.  Nigdy nie mogłam pojąć skąd Babcia wiedziała i to tylko po przeczytaniu przepisu, że będzie on dobry albo nie. Teraz już wiem.... lata pracy i znajomość smaku poszczególnych składników no i oczywiście próbowanie, próbowanie, po prostu próbowanie nowości. Szefem kuchni nie jestem i nigdy nie będę, wielu smaków nie znam i pewnie nie poznam, ale zawsze staram się wynajdywać i próbować nowe przepisy. Nie rozumiem jednej rzeczy... dlaczego dziewczyny i młode kobiety w dzisiejszych czasach nie potrafią ugotować najprostszej potrawy. Tylko odgrzewane od mamusi albo kupione w sklepie. Owszem też czasem kupuję gotowe, też czasem odgrzewam, ale ograniczam się tylko do pierogów, ponieważ nie opłaca mi się robić pierogów dla dwóch osób. Idę więc do sprawdzonej garmażerki i kupuję po kilka wszystkich rodzajów. Ale to zdarzam się raz dwa razy w miesiącu. Można by tu pisać i wymieniać plusy i minusy gotowania, ale po co, każdy ma swoje zdanie i niech tak zostanie. Po prostu uważam, że każda kobitka powinna umieć coś ugotować.

Od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie upieczenie chleba. Hmmm... to nie może być przecież takie trudne. No i stało się. Będąc ostatnio w sklepie zauważyłam mąkę do wypieku chleba znanej lubelskiej firmy, ale nie będę tu robiła reklamy. Przepis był na opakowaniu. Zakupiłam więc mąkę i drożdże (na zakwasie wypróbuję następnym razem, jak zrobię zakwas) i wyrobiłam ciasto. Urosło, uformowałam bochenek. Jak późnej stwierdziłam mogłam go inaczej uformować, wyszedł troszkę za płaski. Obawiałam się też o mój piekarnik, ale okazał się dla mnie łaskawy. Może nie jest perfekcyjny, ale pierwsza próba się powiodła a ja jestem zadowolona i wiem, że moja przygoda z pieczeniem chleba właśnie się rozpoczęła.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz