10 września 2011

Mebelki

Hurrraaaa.... dwa tygodnie czekania, później jeszcze godzinne spóźnienie dostawcy, ale w sumie to nic, bo jestem zachwycona. Ale po kolei.....

Dwa tygodnie temu zamówiliśmy z Mężem łóżko Lusia do już posiadanego materaca, dwie szafeczki nocne, a później po niespodziewanym przypływie gotówki dodaliśmy do zamówienia stół do kuchni i 4 taborety, który i tak mieliśmy w planach, ale późniejszych.  Dostawca przyjechał wczoraj ok.19. Niestety jak się okazało szafeczki nocne nie dotarły od producenta do sklepu więc będą dopiero ok. 20 września, no ale trudno. Po przyniesieniu wszystkiego do mieszkania rozpoczęliśmy niezwłocznie rozpakowywanie i skręcanie. Oczywiście bohaterem w domu został kochany Mężuś. Ja tylko coś przytrzymałam, coś podałam i starałam się nie przeszkadzać za bardzo. Szczególnie w momencie, gdy okazało się, że producent nie dodał wszystkich potrzebnych wkrętów. W domu nie mieliśmy krótszych, sklep o tej porze już zamknięty.... no i co? Poczekać do jutra? NIE!!! Dzielny Mąż skrócił za długie wkręty, które posiadaliśmy nie szczędząc przy tym słów "miłych" dla producenta ;) Udało się!!! :) Łóżko stoi, nie skrzypi, delikatnie wygięty do tylu zagłówek umożliwił bardzo wygodne oparcie się, co od razu wypróbowałam czytając jeszcze przed snem książkę. Wcześniej, sam materac nie wyglądał na duży. Teraz kiedy wszystko już stoi razem łóżko wydaje się ogromne.

Ze stołem poszło jak po maśle, bo należało przykręcić tylko nogi. Kuchnia wygląda teraz o niebo lepiej. Wcześniej w miejscu stołu stały dwie szafki i nie było nawet gdzie usiąść i zjeść. A przecież kuchnia bez stołu to jak nie kuchnia. Stół posiada jedną szufladę, w której swoje miejsce znalazł mój zeszyt z przepisami:)

Mebelki są sosnowe. Teraz w całym mieszkaniu pachnie drewnem:)

Cieszę się wszystkim tym bardziej, że to pierwsze meble, które kupiliśmy do naszego domu.






Sypialnia wymaga jeszcze trochę pracy. Trochę dodatków, jakiś obraz, nowa narzuta... zobaczymy jak to wyjdzie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz