25 września 2012

Jak łamałam kod miasta z komisarzem Maciejewskim

W sierpniu wzięłam udział w konkursie "Złam kod miasta" . Codziennie o 9.00 w portalu lublin.gazeta.pl (a także w wydaniu papierowym "Gazety") publikowana była zagadka opisująca miejsce lub osobę związane z Lublinem. Cały konkurs powiązany był z komisarzem Maciejewskim bohaterem retro kryminałów Marcina Wrońskiego. Trzeba było wykazać się znajomością historii bohatera a także Lublina. Oprócz odpowiedzi na pytanie konkursowe należało zrobić zdjęcie miejsca o które chodziło w zagadce.

Najpiękniejsze w całym konkursie były nie nagrody (i tak nic nie wygrałam), nie publikacja zdjęcia w internecie, ale poznanie miejsc o których nikt nie pamięta, obok których przechodzimy codziennie nie zdając sobie sprawy z tego jaka wiąże się z nimi historia. Cudownie było znaleźć się w tych miejscach, w których przechadzał się nasz bohater Zyga, przystanąć na chwilę i oczami wyobraźni zobaczyć sylwetkę kroczącego między kamienicami komisarza.

Oto kilka moich zdjęć, związanych z konkursem



Pałac Czartoryskich

Pałac Potockich

ul. Nadbystrzycka, dawna ul. Rury Jezuickie

ul. Wrońska, budynki dawnej Lubelskiej Wytwórni Samolotów

ul. Żmigród

Cmentarz przy ul. Unickiej


Oraz dwa zdjęcia zrobione prze mojego Męża

ul. Szambelańska

ul. Parkowa, dawna ul. Chlewna

19 sierpnia 2012

Jarmark Jagielloński 2012


Po raz szósty odbył się w Lublinie Jarmark Jagielloński. Jak co roku wybrałam się z mężem na Stare Miasto by pooglądać, co oferują wystawcy i wszelkiej maści twórcy. Niestety tegoroczna edycja nie przypadła nam do gustu, jesteśmy rozczarowani. Może mi się te wszystkie atrakcje i stoiska opatrzyły, wszak co roku jest to samo, ale zawsze czekam na Jarmark by poczuć jego specyficzny klimat. Po obejściu wszystkich stoisk, można było niestety wrócić do domu. I jak to określił mój mąż "w tym roku to mamy jedną wielką cepelię". Dlaczego?

Po pierwsze nie było turnieju rycerskiego, który był zawsze jednym z najlepszych i najbardziej spektakularnych atrakcji na całym Jarmarku. Nie ważne czy młody czy stary, że upał i tłok, każdy chciał pooglądać starcia średniowiecznych wojaków. Każdy chciał zrobić zdjęcie, a dzieci zdobyć choćby jeden element z wyposażenia prawdziwego rycerza. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku będą, a wszyscy jeszcze bardziej docenią trud jaki wkładają w przygotowanie turnieju.

Po drugie w ciągu ponad godziny jaką spędziliśmy na Starym Mieście na scenie przygotowanej specjalnie na Jarmark nie grała żadna kapela ludowa. Nie było żadnego przeglądu piosenki ludowej, nic nawet nie grało z płyty. Po przeczytaniu programu całej imprezy okazało się, że koncerty owszem będą, ale po godzinie 19. W zeszłych latach na scenie coś się działo cały czas. Jedna kapela kończyła druga zaczynała. I chyba o to właśnie chodziło, by pokazać, że muzykę ludową mamy, by cały pobyt na Jarmarku umilała nam swojskie nuty. Jakby coś grało, to z chęcią przysiadłabym na murku i posłuchała.

Po trzecie jak nie było rycerstwa, nie było czego posłuchać to po obejściu stoisk nie bardzo było co ze sobą zrobić. Wiem, było sporo atrakcji, warsztatów, pokazów rzemiosła itp. rzeczy, ale na większość z nich należało się zapisać wcześniej. No i nie wszyscy mają to szczęście znaleźć się na liście. To co oferowali nam twórcy było piękne, cudowne, ręcznie robione, unikatowe, ale do jasnej ciasnej dlaczego takie drogie. Chciałabym wesprzeć rodzimą tradycję jakimś zakupem, ale mnie nie stać. Ale żeby nie było, że tak wszystko źle i niedobrze. Kupiłam sobie drewniane łyżki i gliniany garniec do kuchni :)

Ale mimo wszystko super, że Jarmark się odbył, a ja i tak za rok znów się na niego wybiorę.

14 sierpnia 2012

Trekowa ściana

Jakiś czas temu zrealizowałam swój pierwszy trekowy projekt "W kajucie kapitana Archera". Niedawno udało mi się rozpocząć kolejny projekt pt. "Trekowa ściana". W salonie mam wielką ścianę, która aż prosiła się o zagospodarowanie. Dzięki temu, że z mężem mamy wspólne hobby nie było problemu z wyborem motywu przewodniego, a został nim oczywiście Star Trek :) Na ścianie zawiły trzy plakaty: jeden z załogą z TOSa, drugi ze Star Trek XI (dostaliśmy plakat na premierze kinowej w nieistniejącym już  kinie Apollo) i trzeci z Enterprisem. Zawisła też tablica z wszelkimi trekowymi przypinkami i znaczkami jakie posiadałam oraz mały plakat reklamujący tegoroczną Trek Sferę. Mam jeszcze kilka planów na rozwój tego projekty, pewne pomysły już wprowadzam w fazę realizacji :)


8 sierpnia 2012

Przymusowy wegetarianizm czy własna hodowla kur?


Czwartek, pora obiadowa, brzusio już daje znać że coś by zjadł. Pomysł na obiad? Filet z kurczaka z ryżem i warzywami. Mniammmm... Nie miałam niestety na stanie w zamrażalniku kurczaka więc z mężem poszłam do sklepu. Sklepik osiedlowy, samoobsługowy, sprawdzony. Kupiłam to mięsko i wróciliśmy do domu. Pod drodze zmieniliśmy jednak koncepcję obiadu i stanęło na zrobieniu pizzy. Zadowolona zagniotłam ciasto i zabrałam się za przygotowanie mięsa. Jak myślicie co się stało? Pewnie już zgadliście ... mięso okazało się zepsute. Po otwarciu woreczka do moich nozdrzy dotarł odór popsutego mięsa. Ręce mi opadły. Jeszcze przez chwilę łudziłam się że może mi się wydaje, że mój nos jest przewrażliwiony na takie zapachy. Niestety, mąż potwierdził moje obawy. Dobrze że wzięłam paragon .... Od razu poszliśmy oddać nasz zakup. Pani w sklepie nawet nie otworzyła woreczka żeby sprawdzić czy faktycznie mięso cuchnęło. Wymieniła nam filet na nowy, dała do powąchania, w słowach była bardzo oszczędna. Pewnie wiedziała, że sprzedała nam nieświeże mięso lecz nie spodziewała się że wrócimy z reklamacją. Oczywiście nie miałam już takiej przyjemności z jedzenia obiadu :( Najgorsze jest to, że nie przydarzyło mi się to pierwszy raz. Ponad miesiąc wcześniej w innym sklepie, dokładnie nowo otwartych delikatesach mięsnych na osiedlu kupiłam mięso mielone i dwa kawałki schabu na kotlety. Po nocy spędzonej w lodówce nadawały się niestety tylko do wyrzucenia (lodówka sprawna). Wtedy nie wzięłam paragonu, a sklep i tak w niedzielę był zamknięty. Przepadło. Teraz wszystko wącham przed zakupem, szczególnie mięso. Ekspedientki dziwnie się przyglądają, ale co mnie to obchodzi.

Na chwilę obecną mam większą niż zwykle odrazę do sklepów mięsnych i samego mięsa. Wegetarianką nie mam zamiaru zostać bo mięso lubię, ale zrobię sobie przerwę i poszukam nowego sklepu.  Trzeba na wszystko zwracać uwagę, wszystko sprawdzać, wąchać i mieć ograniczone zaufanie do ekspedientek. A najlepszym wyjściem byłaby chyba własna hodowla kur. Karmione najlepszą paszą, swobodnie biegające, przy okazji świeże jajeczka. Do tego mały ekologiczny ogródek warzywny i ... wiem co jem.

6 sierpnia 2012

Trek Sfera 2012 - wspomnienia


W dniach 26-29 lipca 2012 odbył się już 5 zlot fanów Star Trek. Wspaniale było spotkać się z ludźmi z całej Polski. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Program obfitował w wiele atrakcji od prelekcji, poprzez konkursy, spotkania, gry, pokazy filmów fanowskich, LARP. Jak co roku można było pooglądać i nabyć rożne gadżety zwiazane ze Star Trek i Trek Sferą. A było z czego wybierać. Zakładki, znaczki, eko torby, naklejki, koszulki.

Dla mnie tegoroczna Trek Sfera była w pewnym sensie przełomowa. Zaangażowałam się mniej lub bardziej czynnie w jej organizację. Z roku na rok coraz bardziej integruję się z ludźmi. Pomimo że w większości widzimy się raz na rok to przyjaźnie zawierają się na długo, a pielęgnowane są też wirtualnie ;) Po raz pierwszy też udało się zrobić zdjęcie grupowe fanów ST i wyszło całkiem imponująco. Okazało się że do zdjęcia zapozowało ponad 40 osób.

Pierwszy dzień konwentu - czwartek - przeleciał szybko jak błyskawica. Rozpoczął Q  prelekcją pt. "Star Trek - ojciec i matka seriali SF". Jak burza przeprowadził nas przez tematykę prawie wszystkich seriali i filmów space SF. Na kolejną prelekcję czyli  "Star Trek - "science" czy "fiction"?" Rafała Gawlika załapałam się tylko na końcówkę, gdyż wybrałam się na prelekcje pt. "Gra o tron" - między książkami a serialem. Mój wybór nie był jednak trafiony i żałowałam mojego go. No ale mówi się trudno. Poprzez "Iron sky" Mevisa dotarliśmy wszyscy do małego kursu języka klingońskiego prowadzonego przez fluora. Nie ma to jak pokrzyczeć po klingońsku. Kilka przekleństw zawsze przyda się na wścibską sąsiadkę ;)

Piątek rozpoczął się od Evivy i dyskusji na temat Star Trek XI. Ja wybrałam się na prelekcję Dariusza Domagalskiego pt. "Vlad Dracula. Mit i rzeczywistość". Słuchało mi się tego tematu bardzo dobrze. Poparty został też bardzo dobrą prezentacją przybliżającą słuchaczowi miejsca i osoby, o których mówił prelegent. Dzięki Jarrodowi, który nagrał zmagania słowne fandomu na temat ST XI będę mogła się zapoznać z opiniami poszczególnych osób. Dzień obfitował w wiele konkursów jednak ja nie brałam w nich udziału. Wraz z Jarrodem wybraliśmy się na poszukiwanie książek, koszulek i jedzenia. Dzień zakończył się można by powiedzieć dobranocką :) WOGF przygotował nam zestawienie fragmentów kreskówek w których twórcy odnieśli się do Star Treka.

W sobotę udało się zrobić zdjęcie grupowe. Pomimo upału i palącego słońca wyszliśmy wszyscy na dwór i odbyliśmy mała sesję zdjęciową. Z okazji 5 rocznicy powstania Trek Sfery ucztowaliśmy przy przepysznym czekoladowym torcie. Konwentowy wieczór większość spędziła na LARPie a reszta na pokazie filmów fanowskich.

Niedziela pod znakiem STO, BORG i Pierwszą Dyrektywą oraz wpadkami w scenariuszach Star Trek. Ja z racji kolejnej nocy ze zmniejszoną ilością snu najadłam się wstydu gdy usnęłam podczas prelekcji a mój nieściszony telefon zaczął dzwonić wniebogłosy. Ja wyrwana ze snu nie wiedziałam co się dzieje a resztę każdy sam myślę że się domyśli lub zna z własnego doświadczenia ;)

Oczywiście na samych prelekcjach, konkursach i grach konwent się nie kończy, a człowiek musi odetchnąć, coś zjeść i napić się. W tym roku bufet konwentowy spisał się na medal. Domowe jedzonko, porcje jak dla wygłodniałego Klingona po bitwie, a wszystko w naprawdę niskich cenach. A po wszystkim można było się przenieść do konwentowego baru. Niestety za barem nie siedział Quark, ale atmosfera była super.


Więcej zdjęć  TU i TU



    

1 lipca 2012

Zaproszenie na konwent Trek Sfera 2012

Trek Sfera już tuż tuż. W tym roku machina promocji działała i dzięki pracy Jarroda mamy kilka świetnym filmów. Zapraszam do obejrzenia i na sam konwent!


Trek Sfera - konwent miłośników Star Trek odbędzie się w dniach 26-29 lipca 2012 na SGGW w Warszawie.

Będziemy częścią większego konwentu Avangarda.


A w programie przewidziane są: prelekcje, konkursy, dyskusje, spotkania, LARP. Będzie można pogadać z fanami, poznać nowych ludzi i zobaczyć mnóstwo trekowych gadżetów.




29 marca 2012

Zielono mi ;)

Wiosna wiosna, wiosna ach to ty.....


Wraz z nadejściem wiosny zawsze mamy ochotę na świeżą zieleninkę czy to na kanapkach czy w twarożku.


Jakiś czas temu posadziłam cebule i posiałam koperek. Wszystkie doniczki stoją na parapecie w kuchni i maja się bardzo dobrze. Szczypiorek rośnie wspaniale, a koperek niedawno wykiełkował. Wystarczy tylko sięgnąć na parapet po szczypiorek i dodać to serka lub na kanapki. Polecam wszystkim, bo tak niewiele trzeba.


Kolejnym zielonym krokiem będzie posianie rzeżuchy :)




27 lutego 2012

Konkurs, Konkurs, Konkurs

Zapraszam wszystkich na konkurs, w którym do wygrania są wejściówki na tegoroczny konwent Avangarda 8, gdzie odbędzie się TrekSfera 2012

Regulamin i pytania konkursowe dostępne są pod adresem: treksfera.pl




20 lutego 2012

15 lutego 2012

Pierwsze pączki

W tym roku postanowiłam sama, pierwszy raz w życiu usmażyć pączki. Przepis zaczerpnięty gdzieś z odmętów Internetu;) Wyszły całkiem nieźle, smakują bajecznie. Posypane cukrem pudrem lub polane lukrem, do wyboru. Na niektórych wyszła mi nawet magiczna jasna obrączka:) Pewnie nie dotrwają do jutra i trzeba będzie z rana usmażyć drugą porcję.