Ale wróćmy do naszego wyjazdu...
Bus, dwa bilety, 52 km i po ok. godzinnej jeździe dojechaliśmy do Kazimierza. Pierwsze kroki skierowaliśmy oczywiście na rynek po lody gałkowe. KK wybrał kwaśne cytrynowe a ja tiramisu. Po obejściu rynku i targu, obejrzeniu obrazów, wystaw i galerii poszliśmy na obiad. Chcieliśmy zjeść coś niedrogiego i szybkiego więc wybór padł na pizzę. Wybraliśmy restauracyjkę, która wydawała się dosyć przyzwoita jednak grubo się pomyliliśmy. Nie dość, że na pizzę czekaliśmy bardzo długo to na dodatek dostaliśmy wyrób pizzo podobny. Miała być pizza wiejska a dostaliśmy placek z kiełbasą parówkową i jakimś serem. Następnym razem będziemy omijali ten lokal szerokim łukiem. Po nieudanym obiedzie wyruszyliśmy w dalszą wędrówkę. Przespacerowaliśmy się wzdłuż Wisły. Ruiny zamku niestety w tym roku są zamknięte dla zwiedzających z powodu remontu. Przed wyjazdem zrelaksowaliśmy się jeszcze pod parasolkami sącząc bursztynowy trunek :) Wyjazd oceniamy jako udany, pomimo strasznej pizzy. Do Kazimierza wybierzemy się jeszcze nie raz.
Do Kazimierza warto przyjechać kilka razy. Miasto warto zobaczyć w pełni sezonu turystycznego, kiedy jest mnóstwo ludzi, artystów, festiwali, gwar i taki jedyny w swoim rodzaju klimat oraz po sezonie, kiedy można skupić się na architekturze, spokojnym zwiedzaniu i fotografii bez tłumów. Warto też odwiedzić miasteczko w poszczególnych porach roku i cieszyć oczy krajobrazami.
Po więcej zdjęć z Kazimierza Dolnego zapraszam TU Część zdjęć jest z wczorajszej wyprawy a część z poprzednich.
Więcej informacji na temat Kazimierz Dolnego można uzyskać na stronie http://www.kazimierz-dolny.pl/
Troi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz